W trakcie gali KSW 72 do okrągłej klatki wejdzie Kacper Koziorzębski, dla którego będzie to piąta konfrontacja pod szyldem największej polskiej organizacji MMA.

Bilety na KSW 72 już w sprzedaży na ebilet.pl.

Kacper walczy zawodowo od roku 2015 i ma dziś na swoim koncie dwanaście stoczonych pojedynków. Co jednak ciekawe, przygodę ze sportem zaczynał od koszykówki.

– Koszykówkę trenowałem od trzynastego roku życia – wspomina Kacper. – Grałem w Śląsku Wrocław, ale gdy miałem do wyboru nocne wstawanie, aby obejrzeć w telewizji NBA lub UFC, wybierałem UFC. Po pięciu latach treningów na parkiecie dostałem informację od trenera, że w drużynie dojdzie do łączenia roczników. Miałem więc jechać na zgrupowanie, na którym zapadnie decyzja dotycząca tego, czy się nadaję, aby dostać się do składu. Uznałem więc, że czas na zmianę, a że podświadomie czułem, iż mogę się sprawdzić w mieszanych sztukach walki, wrzuciłem MMA w wyszukiwarkę i trafiłem na klub Rio Grappling Wrocław. Jadąc już na pierwsze zajęcia spotkałem w autobusie mojego obecnego trenera Mateusza Dubiłowicza, a gdy trafiłem na matę, przez cztery miesiące nie opuściłem ani jednego treningu.

Kacper miał wówczas siedemnaście lat. Wcześniej, poza byciem fanem, nie zajmował się sztukami walki.

– Przez pierwsze dwa miesiące trenowałem brazylijskie jiu-jitsu, a potem w całości zająłem się MMA. Wcześniej nie miałem żadnej styczności z matą. Miałem natomiast jedną solówkę w szkole (śmiech) i wszyscy mówili, że pokazałem w niej swój potencjał, bo zbiłem typa, który był chyba czarnym pasem taekwondo.

Kacper walczył najpierw amatorsko. Stoczył kilkanaście pojedynków. Po niecałych czterech miesiącach treningów pojechał na mistrzostwa Polski ALMMA i wywalczył srebrny medal.

– To był moment, w którym dostałem potwierdzenie, że się do tego nadaję i że powinienem robić to na poważnie. Generalnie zawsze żyłem sportem i już wchodząc na pierwszy trening widziałem siebie w KSW. U mnie nie było półśrodków. Jak grałem w koszykówkę, widziałem siebie w NBA. Jak poszedłem do MMA, to już na samym początku powiedziałem trenerowi, że kiedyś zobaczy mnie w KSW. Dziś tu jestem i za chwilę będę walczył z zawodnikiem, który bił się w UFC.

Przeciwnikiem Kacpra na gali KSW 72 będzie najbardziej znany norweski zawodnik MMA, Emil Meek, który ma na swoim koncie nie tylko boje w UFC, ale również pas mistrzowski włoskiej organizacji Venator.

– Kiedyś byłem jego fanem. Nietuzinkowa postać. Groźny wiking. Bije się, nie kalkuluje. W ostatnich walkach zanotował przegrane, ale bił się z Kamaru Usmanem, Bartoszem Fabińskim czy Jakiem Matthewsem, to są duże nazwiska. Nie można więc postrzegać go przez pryzmat tych przegranych i mówić, że jest słabym zawodnikiem. Na pewno jest to największe sportowe i medialne wyzwanie w mojej karierze.

Zarówno Kacper, jak i Emil, lubią stójkowe konfrontacje w klatce. Obaj mają na swoi koncie sporo wygranych przez nokaut.

– Na pewno wolę prowadzić walki w stójce. Dobrze się czuję w tej płaszczyźnie, mam w niej wyczucie przeciwnika, ale to jest jednak MMA. Zapewne pojawią się elementu klinczu czy parteru, więc jestem przygotowany na wszystko. Cieszę się na takiego rywala, bo wiem, że nie będzie unikał walki. Będzie parł do przodu. Trenerzy starają się okiełznać moje żądze rzucania się w wir wymian, ale na pewno ich nie zabraknie. Będzie kontrolowana agresja.

Dla Kacpra będzie to druga walka w tym roku, ale pewnie nie ostatnia.

– Wolę być aktywnym zawodnikiem. Nie wybiegam w przyszłość. Skupiam się na walce z Meekiem, ale jak wszystko pójdzie dobrze, to minimum jeszcze jedną walkę chcę zrobić. W tym roku chcę zanotować trzy mocne wygrane.

Do pojedynku Kacpra Koziorzębskiego z Emilem Meekiem dojdzie już 23 lipca podczas gali KSW 72 w kieleckim Amfiteatrze Kadzielnia.