KSW - Martial Arts Confrontation - Offical KSW Federation website

Aktualności | News

Image description

21-08-2019

Żyłem z dnia na dzień - Chmielewski przed KSW 50 o ostatniej walce w karierze

Antoni Chmielewski, były mistrz organizacji KSW, który wejdzie ponownie do okrągłej klatki podczas gali KSW 50 w Londynie, ma już na swoim koncie 49 zawodowych walk. Starcie z Jasonem Radcliffem będzie więc dla niego 50 pojedynkiem i jak zapowiada Antek, będzie to również jego ostatnie starcie w sportowej karierze.
 
– Nie planowałem nigdy takiego zakończenia. Nie myślałem o tym wcześniej. Nigdy też nie przypuszczałem, że stoczę 50 pojedynków. Przed ostatnią walką, z Damianem Janikowskim, postanowiłem sobie, że przygotuję się najlepiej jak potrafię i sprawdzę się. Zobaczę czy dam radę wygrać swoimi umiejętnościami i doświadczeniem z młodością. Walka dała mi odpowiedź. Wiedziałem, że w kategorii do 84 kilogramów nie dam już rady się bić, bo zbijanie wagi kosztuje mnie wiele zdrowia. W swoim życiu przeszedłem operacje nerek i nawet jeśli zszedłbym ponownie do 84 kilogramów, to nie starczyłoby mi energii na całą, trzyrundową walkę. Z drugiej strony na wagę do 93 kilogramów jestem za mały, bo normalnie ważę miej więcej właśnie tyle. Walka z Damianem była moją 49, pomyślałem więc, że ładnym zakończeniem byłoby 50 starcie. I tak też zrobię. Nie będę zmieniał zdania, bo chciałbym pozostać jak najdłużej w dobrym zdrowiu. Sportowo jest to więc na pewno decyzja ostateczna. Nigdy jednak nie mów nigdy. Nie wiadomo co wydarzy się za rok, czy za dwa lata. Może kiedyś pojawi się propozycja jakiejś super walki. Na pewno jednak nie będę dalej walczyć o jakieś laury, pasy czy puchary. Jestem sportowcem spełnionym i zadowolonym ze swoich osiągnięć.

r 

Warto przypomnieć, że Chmielewski przeszedł do świata MMA z judo. Gdy jednak zmieniał dyscyplinę sportu nie spodziewał się, że w mieszanych sztukach walki spędzi tak wiele lat.
 
– Nie myślałem o tym aż w tak długiej perspektywie. Jakby spojrzeć na historię mojego życia, to często żyłem po prostu z dnia na dzień i powoli dopiero teraz dojrzewam do takiej chwili, w której zaczynam myśleć o przyszłości. Skupiam się więc na sobie, moim zdrowiu, moim życiu prywatnym i tym co czeka mnie dalej. W MMA zaszedłem bardzo daleko i nie widzę potrzeby, aby dalej jeszcze iść tą drogą.
 
Antoni Chmielewski trafił do świata MMA w roku 2003, miał więc bardzo długą, bogatą karierę. Były w niej jednak chwile, których żałował, a jedną z nich okazała się przegrana walka w KSW z Mattem Horwichem z roku 2012.
 
– To jeden z tych momentów, których żałuję. Teraz bowiem wiem, że na pewno nie dałbym się przetrenować do walki z Horwitchem. To był dla mnie poważny zakręt w karierze. Gdybym tę walkę wygrał, otworzyłyby się przede mną różne nowe furtki w KSW i mógłbym dalej się tam bić. Niestety zaufałem mocno jednemu z trenerów, co spowodowało, że zostałem bardzo przetrenowany i nie miałem siły się bić, a początkowo wygrywałem tę walkę. Potem walczyłem w różnych organizacjach i ostatecznie wróciłem do KSW, ale lata uciekły i to jest moment, którego żałuję.

1 

Patrząc natomiast na sukcesy, pośród których było np. wywalczenie pasa mistrzowskiego organizacji KSW w roku 2004, Antek nie ma jednej, ulubionej walki, z której jest dumny najbardziej. Uważa bowiem, że każdy zwycięski pojedynek był ważny na swój sposób i z każdego z nich jest zadowolony.
 
Koniec kariery w zawodowym świecie MMA, nie oznacza jednak odejścia ze sportu Antoniego Chmielewskiego.
 
– Na 100 procent zostaję w sporcie, bo ogólnie jestem sportowym świrem (śmiech). Uprawiam różne dyscypliny i mam z tego ogromną frajdę.  Cały czas trenuję, dbam o siebie. Jakbym przestał to robić, to bym się rozsypał. Uwielbiam sportowy tryb życia i tak już zostanie.
 
Do 50 walki Antoniego Chmielewskiego dojdzie już 14 września, podczas gali KSW 50 w Londynie.

Image description

22-04-2024

ERGO ARENA po raz dziesiąty!

Antoni Chmielewski, były mistrz organizacji KSW, który wejdzie ponownie do okrągłej klatki podczas gali KSW 50 w Londynie, ma już na swoim koncie 49 zawodowych walk....